Dzień pierwszy, motowyprawę Bałkany 2015 czas zacząć. Dziś w planach mamy dojechać do miejscowości Bańska Bystrzyca (Banská Bystrica) w Słowacji.
Podróż jak zwykle pierwszego dnia do najciekawszych nie należy, bo cóż niby ciekawego może być w szybkiej przelotówce autostradami.
Po drodze spotyka nasz deszcz, nie deszcz to za mało powiedziane, dopada nas ulewa, czyżby powtórka z zeszłego roku? Ojjjjjj oby nie zeszły rok dał nam "popalić" w tym roku musi być lepiej.
Przekraczamy granicę ze Słowacją w miejscowości Korbielów i jak zawsze kiedy przekraczamy ją w tym miejscu pada ;)
Docieramy o przyzwoitej porze w miejsce zakwaterowania, motorki zaparkowane w garażu a mamy degustujemy słowackie piwko.
Dzień 2 (31.05.2015) - ok. 480 km
Po obfitym słowackim śniadaniu wyruszamy przez Węgry, w kierunku Serbii.
Po drodze mijamy granicę Słowacko-Węgierską.
Spotykamy na jednej ze stacji benzynowych sympatyczną parę Węgrów, z którymi dłuższą chwilę się zagadujemy.
Üdvözlettel :)
W końcu docieramy do granicy Węgiersko - Serbskiej.
Cel na dzisiaj to stolica okręgu Wojwodina czyli położona nad Dunajem miejscowość Nowy Sad (Novi Sad, Нови Сад) w północnej Serbii.
Centrum miejscowości nie wyróżnia się niczym specjalnym, główne ulice tętnią życiem, pełno sklepików, lodziarni, kawiarni i ludzi.
Bulwar nad rzeką Dunaj (Река Дунај) z widokiem na twierdzę Petrovaradin
Wieczorem, na balkonie z widokiem na zabudowę centrum Nowego Sadu testujemy miejscowe trunki. (W ramach ciekawostki: musieliśmy mocno negocjować w sklepie, aby pan sprzedał nam piwo w butelce. Bo jak się okazuje nie ma tu czegoś takiego jak kaucja za butelkę. Po prostu, aby nabyć piwo w butelce trzeba przynieść ze sobą pustą, ponieważ sprzedawca musi rozliczyć się z każdej butelki - i to jest ochrona środowiska, nie jak u nas coraz rzadziej w sprzedaży są napoje w zwrotnych butelkach).
Dzień 3 (01.06.2015) - ok. 350 km
Na dzisiaj naszym celem jest miejscowość Kopaonik (Копаоник) na granicy z Kosowem.
Droga na początku dość monotonna, no i płaska, ale z upływem czasu i kilometrów staje się coraz bardziej kręta a tym samym ciekawsza.
Jak zawsze zbaczamy z głównej trasy i jedziemy przez mniejsze miejscowości. Po drodze mijamy niezliczoną ilość starych samochodów - u nas już raczej niespotykanych.
W końcu trafiamy na trasę prowadzącą do Parku Narodowego Kopaonik zawdzięczającego swą nazwę masywowi górskiemu Kopaonik mieszczącego się na granicy Kosowa i Serbii.
Park Narodowy Kopaonik (Народови парк Копаоник)
Po drodze mijamy całe mnóstwo ostrzelanych znaków.
Widok na Kosowo
Często po drodze można tutaj jeszcze spotkać takie pojazdy.
A wieczorem standardowo serbskie jedzenie Ćevapčići i piwko Jelen.
Podsumowując: Serbia wbrew panującym opiniom to bardzo cywilizowany kraj. Jedno co uderza to brak dbania o porządek na ulicach i drogach. Śmieci można spotkać wszędzie i czymś powszechnym jest rzucanie ich po prostu pod nogi. Sporo tu też starych "rozklekotanych" samochodów mających sporo ponad 10 lat. Poza tym jest tu bardzo bezpiecznie, ludzie są uprzejmi i mili.
Dzień 4,5 (02-03.06.2015) - ok. 350 km
Dzisiaj ruszamy w kierunku nieznanej nam jeszcze Macedonii. Spodziewamy się większej "dziczy" niż w Serbii. Ale prawda jest inna - tutaj nawet samochody bardziej wiekowo tak jak u nas. Może faktycznie jeśli chodzi o jazdę po drogach to Macedończycy zachowują się troszkę mniej cywilizowanie, ale podsumowując nie jest znowu tak najgorzej.
W dość dobrym czasie docieramy do naszego miejsca noclegowego na obrzeżach miasta i po krótkim odpoczynku wybieramy się jeszcze na wieczorne zwiedzanie położonej nad rzeką Wardar stolicy Macedonii - Skopje.
Już pierwszego dnia jedno co nas w tym mieście zadziwia to mnogość różnego rodzaju pomników, posągów i fontann wznoszonych w większości w ramach projektu "Skopje 2014" - w żadnej europejskiej stolicy nie widzieliśmy nigdy tylu różnych pomników. Są dosłownie wszędzie, w samym centrum, przy bocznych mało uczęszczanych uliczkach, na rondach.
Autobusy jeżdżące po mieście przypominają nam naszą weekendową wycieczkę do Londynu.
No i poniżej dalsza fotograficzna dokumentacja mnogości różnych pomników.
Na obiad wybieramy się poza miejski zgiełk do znalezionej prędzej w sieci i polecanej przez internautów restauracji Makedonska Kuka (МАКЕДОНСКА КУЌА) i nie zawiedliśmy się więc również polecamy.
Na obiad Turli Tava (Турли тава) a na deser piwo Skopsko (Скопско) - POLECAMY :)
Po przekroczeniu starego kamiennego mostu nad rzeką Wardar i przejściu ok 100m naszym oczom ukazał się tutejszy nadaj dobrze funkcjonujący Stary Bazar (Stara Čaršija) będący do dziś centrum handlu. Na targu jest wiele sklepów jubilerskich z wyrobami ze srebra, złota oraz kamieni szlachetnych, sklepów z tkanymi dywanami i różnymi pięknymi materiałami, małych kawiarenek i restauracji oraz oczywiście sklepików z pamiątkami dla turystów.
pomnik i muzeum Matki Teresy
i kolejna dawka pomników...
Skopje zapamiętamy bezsprzecznie jako "miasto pomników".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz